Archiwa tagu: Zdrowie

Korzeń pietruszki, boczek i rukola – połączenie idealne!

Pyszna sałatka z 3 składników

Jeśli o połączeniu korzenia pietruszki z boczkiem myślisz „to se ne da”, to się mylisz. To moje najlepsze odkrycie smakowe w ostatnim czasie! Jeśli wrodzone lenistwo Ciebie również zmusza do kreatywności,  to przedstawiam Ci idealną propozycję – pyszną sałatkę z 3 składników o dużej właściwości odżywczej.

Dzięki dodatkowi boczku masz pewność, że zawarte w warzywach witaminy rozpouszczalne w tłuszczach zostaną lepiej przyswojone, a przez połączenie go z pietruszką sałatka zyska oryginalny smak – gwarantuję, że przypadnie Wam do gustu!

Składniki:

garść rukoli
2 pietruszki (korzeń)
ok. 150 g boczku (ja kupuję pokrojony w kosteczkę)
ocet balsamiczny

Pokrojony boczek wrzucamy na patelnię i smażymy na średnim ogniu, po chwili wrzucamy obrany i pokrojony w krążki korzeń pietruszki. Wszystko razem smażymy, aż składniki się zrumienią.

Do miski wykładamy rukolę, dodajemy usmażony boczek i pietruszkę i dodajemy kilka kropli octu balsamicznego (nie za dużo, żeby nie zdominować smaku boczku i pietruszki, które razem smakują rewelacyjnie).

Smacznego!

IMG_1467IMG_1466

Wypróbuj też:

Dietetyczna sałatka ze szpinakiem i wędzonym kurczakiem

Share

Przepis na szarlotkę bezglutenową

Bezglutenowa szarlotka – najlepsza na świecie

Życie bez glutenu coraz bardziej mi się podoba. Zwracam większą uwagę na to, co jem, oraz odkrywam bogactwo smaków, o których wcześniej nie miałam zielonego pojęcia.

Nie inaczej było tym razem, kiedy odkryłam, że wypieki z mąki kukurydzianej są o wiele smaczniejsze od tych pszennych. Jako mąka w 100% bezglutenowa absolutnie podbiła moje serce i podniebienie.

Poniżej przepis na rewelacyjną szarlotkę. Odkąd dostałam go od koleżanki, ciasto to często gości na moim stole.

Do wypieku należy użyć małą tortownicę, aby uzyskać pełną blachę należy użyć podwójnej ilości składników:

2 jajka
125 g masła
125 g cukru 
200 g mąki kukurydzianej
1/2 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
szczypta soli
1 cukier wanilinowy
1/2 filiżanki mleka (3 łyżki stołowe)
1/2 filiżanki wody 
1 łyżka majonezu
jabłka (lub inne owoce sezonowe)

Jajka zmiksować z cukrem, szczyptą soli oraz waniliną, dodać pozostałe składniki i wszystko porządnie zmiksować. Na wysmarowaną tłuszczem i posypaną mąką tortownicę (ja użyłam naczynia żaroodpornego) wylać masę i powciskać owoce. Piec w temperaturze 180-190 stopni (bez termoobiegu) ok. 45 minut.

Ciasto świetnie smakuje ze wszystkimi owocami sezonowymi.

Gorąco polecam!

IMG_1459

Zobacz też:

Makowiec z 2 składników – przepis najprostszy na świecie

 

Share

Makowiec z 2 składników – przepis najprostszy na świecie

Najprostszy na świecie makowiec bez ciasta

Jeśli masz ochotę na coś słodkiego i zdrowego (wbrew pozorom te dwa określenia się nie wykluczają), a nie masz czasu na przygotowanie wymyślnego ciasta, zachęcam do zrobienia pysznego makowca z dwóch składników. Bardzo lubię takie proste, podstawowe przepisy, aczkolwiek niekiedy „komplikuję” je po to, by były jeszcze zdrowsze.

Do tego najprostszego w świecie makowca bez ciasta potrzebujesz jedynie:

masa makowa (850-900g)
6 jaj

Ja używam masy bezglutenowej, natomiast jeśli mam ochotę na wersję również bez laktozy, przygotowuję ją sama na bazie mielonego maku, mleczka kokosowego, miodu, bakalii i aromatu waniliowego.

Co musisz zrobić:

Gotową masę makową przełóż do głębokiej miski, dodaj jajka i wszystko zmiksuj. Wyłóż na wysmarowaną tłuszczem niewielką tortownicę, a następnie piecz w temperaturze ok. 180 stopni ok. 40 minut.

Jeśli macie jeszcze prostszy przepis, to zapraszam do komentowania!

IMG_1389

Przeczytaj również:

Pyszne brownie z cukinii bez grama cukru

Kulki mocy – zdrowy, pyszny i sycący deser

Share

Chrupiące frytki z dyni piżmowej

Fit obiad – frytki z dyni piżmowej

Sezon na dynię rozpoczyna się powolnymi krokami. To niezwykłe warzywo (wystarczy wspomnieć bajkę o Kopciuszku) zawiera w sobie moc cennych witamin i minerałów, m. in. cynk, betakaroten, błonnik oraz mnóstwo przeciwutleniaczy, takich jak witamina C, A oraz E. Ma przy tym niewiele kalorii, lecz niestety dość wysoki indeks glikemiczny, więc cukrzycy powinni do niej podchodzić z rozwagą i łączyć z produktami o niskim IG.

Poniżej banalnie prosty przepis na doskonałą dietetyczną przekąskę – chrupiące frytki z dyni. Palce lizać! 🙂

Potrzebujesz:

1 dynia piżmowa
przyprawy (sól, pieprz, czubrica czerwona bądź wędzona papryka)
odrobina oliwy

Dynię obieramy ze skórki i kroimy w paski (jak standardowe frytki). Układamy na blasze, polewamy odrobiną oliwy i oprószamy przyprawami. Następnie pieczemy w piekarniku ok. 20 minut w temperaturze 220 stopni.

Można podawać z sosami, np. czosnkowym bądź tzatziki.

Smacznego!

Zachęcam do korzystania z dobrodziejstw dyni nie tylko przy okazji Halloween :).

IMG_1388IMG_1385IMG_1384

Share

Zdrowe placuszki z cukinii

Z cyklu zdrowy i szybki obiad – fit placuszki z cukinii

Sezon na cukinię właśnie się rozpoczął, stąd też proponuję Wam pyszne i sycące placuszki z cukinii. Oczywiście w wersji fit :).

Do ich wykonania potrzebujecie:

1 średniej wielkości cukinia
4 łyżki zmielonych płatków owsianych (lub gotowa mąka owsiana)
1 jajko
2 ząbki czosnku
odrobina oliwy
przyprawy (sól, pieprz, zioła prowansalskie)

Cukinię obieramy i trzemy na tarce o grubych oczkach. Następnie dodajemy zmielone płatki owsiane, sprasowany czosnek oraz jajko. Całość mieszamy i doprawiamy ulubionymi przyprawami. Na blasze wysmarowanej tłuszczem formujemy placuszki. Całość zapiekamy w piekarniku przez ok. 20 minut w temperaturze ok. 220 stopni. Mniej więcej w połowie pieczenia delikatnie obracamy placuszki na drugą stronę.

Gotowe placki najlepiej smakują z domowymi sosami, np. tzatziki bądź sosem ze świeżych kurek.

P.S. Zamiast zmielonych płatków owsianych można też dodać gotowane ziemniaki, np. pozostałe z wczorajszego obiadu – to doskonały recyckling obiadowy!

IMG_0475IMG_0477

Share

Pyszne pesto z natki marchewki

Co można zrobić z natki marchewki?

Jeśli Ty też należysz do niemałego grona osób, które wyrzucają natkę marchewki myśląc, że jest ona niejadalna, to natychmiast zmień nawyki! Natka marchewki ma bowiem o wiele więcej cennych substancji spożywczych niż jej korzeń. Jest ona cennym źródłem potasu, witaminy K oraz chlorofilu.  Ma lekko gorzkawy smak, co oznacza, że jest mega zdrowa!

Można z niej przyrządzić niezwykle odżywcze koktajle owocowo-warzywne bądź też pyszne pesto. Przedstawiam poniżej niezwykle prosty przepis na oryginalne pesto – doskonałe do makaronu, chleba, a także jako dip do warzyw.

Składniki:

2 pęczki natki marchewki (młodej)
2 ząbki czosnku
sok z 0,5 cytryny 
0,5 szklanki ziaren: słonecznika, pestki dyni, sezam, migdały 
1/3 szklanki oleju z orzechów ziemnych lub oliwy
sól do smaku

Natkę marchewki umyć, odkroić grube łodyżki i wraz z innymi składnikami wrzucić do blendera. Zmiksować, powoli dodając oleju i w razie potrzeby odrobinę wody (aż do uzyskania żądanej konsystencji). Przełożyć do słoika – wierzch polać oliwą, która odetnie dopływ tlenu i nie pozwoli naszemu pesto zbrązowieć.

Smacznego 🙂

IMG_0479

IMG_0480IMG_0481

Smakowało? Koniecznie się tym podziel z innymi!

Share

Pyszne pesto z natki marchewki

Zdrowe pesto z natki marchewki

Czy Ty też wyrzucasz natkę marchewki z myślą, że jest niejadalna?

To ogromny błąd! Natka marchewski ma bowiem o wiele więcej cennych substancji spożywczych niż jej korzeń. Jest ona cennym źródłem potasu, witaminy K oraz chlorofilu.  Ma lekko gorzkawy smak, co oznacza, że jest mega zdrowa!

Można z niej przyrządzić niezwykle odżywcze koktajle owocowo-warzywne bądź też pyszne pesto. Przedstawiam poniżej niezwykle prosty przepis na oryginalne pesto – doskonałe do makaronu, chleba, a także jako dip do warzyw.

Składniki:

2 pęczki natki marchewki (młodej)
2 ząbki czosnku
sok z 0,5 cytryny 
0,5 szklanki ziaren: słonecznika, pestki dyni, sezam, migdały 
1/3 szklanki oleju z orzechów ziemnych lub oliwy
sól do smaku

Natkę marchewki umyć, odkroić grube łodyżki i wraz z innymi składnikami wrzucić do blendera. Zmiksować, powoli dodając oleju i w razie potrzeby odrobinę wody (aż do uzyskania żądanej konsystencji). Przełożyć do słoika – wierzch polać oliwą, która odetnie dopływ tlenu i nie pozwoli naszemu pesto zbrązowieć.

Smacznego 🙂

IMG_0479

IMG_0480IMG_0481

Smakowało? Koniecznie się tym podziel z innymi!

Share

Kuracja metaboliczna

Kuracja metaboliczna wspomagana homeopatycznie – reset metabolizmu w 21 dni bez głodowania (moje doświadczenia)

Lato za pasem, a Twoja figura wciąż pozostawia wiele do życzenia? Na szczęście jest na to sprawdzony sposób w 21 dni – reset metabolizmu, możliwy dzięki kuracji metabolicznej Life Plus.

Jak to działa? Szczegóły znajdziesz tutaj. 

Istnieje możliwość zrefinansowania kosztów – szczegóły tutaj.

A poniżej doświadczenia mojej siostry z kuracją metaboliczną:

„Pełna obaw rozpoczęłam właśnie kurację metaboliczną z wykorzystaniem suplementów Life Plus.

Wszyscy znajomi, którzy mają za sobą tę dietę, zapewniali mnie, że nie będę głodować, a jednocześnie będę pełna energii. Dopiero ok. 5 dnia diety nastąpi kryzys, tj. bóle głowy związane z rozpoczynającym się etapem głębokiego oczyszczania organizmu (trwające ok. 2 dni). Zaznaczam, że najbardziej boję się GŁODU…. tego wszechogarniającego uczucia rozpierającego żołądek, sprawiającego, że nie mogę się na niczym innym skupić… Niemniej jednak powiedziałam „A”, to powiem i „B”…

W tym poście opiszę Wam dzień po dniu moje doświadczenia. Będziecie mogli na bieżąco śledzić moje zmagania z niechcianymi kilogramami na drodze do zdrowia i niczym nie zmąconej szczęśliwości :).

Zapraszam do lektury!

Aga

Dzień 1 (sobota)

Dzień pierwszy kuracji nie przychodzi mi z wielkim trudem, gdyż mogę jeść wszystko, na co mam ochotę. Wprawdzie choroba i złe samopoczucie uniemożliwiły mi obżarstwo do granic wytrzymałości (zalecane w tej fazie diety), ale i tak wg mnie bilans kalorii jest dodatni.

Śniadanie: kromka chleba z wędliną

Obiad: ziemniaki z sosem, karkówka, surówka

Kolacja: Frytki z sosem czosnkowym i dwa kawałki pizzy… (musiałam się pożegnać na kolejne kilka tygodni :))

A w międzyczasie: wafelki czekoladowe, pierniczki, owoce… Słodkie chwile przyjemności

Do tego oczywiście zestaw suplementów i globulki HCG (mają słodki, przyjemny  smak).

Dzień 2 (niedziela)

Obżarstwa ciąg dalszy….:

Śniadanie: jajecznica z kiełbaską

Obiad: Schabowy z ziemniakami i surówką

Kolacja: chipsy i jeszcze jeden schabowy z obiadu

W międzyczasie: owoce, paluszki słone. Suplementy rzecz jasna również.

Muszę przyznać, że ta dieta coraz bardziej mi się podoba:). Jedyne, co spędza mi sen z powiek, to fakt, że od jutra będę głodować (chociaż wszyscy zapewniają mnie, że nie będę). Ale przecież stara wyga jestem, niejedną dietę już przeszłam, więc swoje wiem :).

Dzień 3 (poniedziałek)

Do suplementów doszedł shake odżywczy (bomba witaminowa) oraz shake proteinowy (zastępujące śniadanie).

Śniadanie: kawa przez 1,5 h (bez mleka – OMG, nigdy bym nie pomyślała, że może tak dobrze smakować!). Potem Daily (suplement diety) z shaekiem proteinowym. I sama nie mogę w to uwierzyć: NIE JESTEM GŁODNA aż do południa!!!

Obiad: tak naprawdę to w ogóle nie jestem głodna. Zwykle o tej porze miałam już kilka posiłków za sobą, a tu nic… zero uczucia głodu. Jednocześnie dzięki bombie witamonowej wypitej rano nie mam wrażenia, że coś odebrałam mojemu organizmowi – wręcz przeciwnie – czuję się nasycona i odżywiona jak nigdy dotąd… dopiero o 12.00 zjadłam pomarańczę (choć szczerze mówiąc zrobiłam to tylko dlatego, że wszyscy w biurze zaczęli jeść obiad).

Około 13.30 sięgnęłam w końcu po pierś kurczaka pieczoną poprzedniego wieczoru w piekarniku, a także po gotowane na parze brokuły, cukinię oraz kalafior. Niestety z warzyw zrobiła się nieestetyczna papka, więc postanowiłam następnego dnia zabrać do pracy świeże, surowe warzywa.

W międzyczasie popijałam wodę oraz herbatę.

Na podwieczorek zjadłam jabłko oraz plasterek kalarepy.

Kolacja: Ryba na parze (ohyda), sałata, pomidor

Czułam się nadzwyczaj dobrze, pod wieczór jednak zaczęła mnie trochę głowa boleć. Czyżby organizm już zaczął się oczyszczać?

Jednak ogólnie rzecz biorąc, myślałam, że będzie o wiele gorzej. Po pierwszym dniu czuję się dobrze, jednak jedzenie już mi trochę zbrzydło (ale z drugiej strony, ile można jeść schabowego?:))

Dzień 4 (wtorek)

Dziś od rana miałam szkolenie i szczerze mówiąc, zapomniałam wypić mojego shakea witaminowo-proteinowego. Mimo wszystko głodna nie byłam aż do godz. 14.00. Wtedy zjadłam obiad: filet z indyka, sałata z pomidorem i ogórkiem, papryka. Wieczorem również sałatka. Głód, mimo wielkich obaw, wciąż mnie nie dopada. Tylko jedzenie trochę zbyt jednostajne – tylko warzywa i chude mięso. Brakuje mi też moich ulubionych rozgrzewających zup. Jutro uderzę do siostry – niech ugotuje mi coś pysznego – w końcu to ona mnie namówiła na tę dietę :).

Wieczorem czuję lekki ból głowy, ale podobno to normalne w początkowej fazie diety.

Dzień 5 (środa)

Dziś rano zapomniałam wziąć z domu suplementów. Ale nie zmartwiłam się tym zbytnio, gdyż… Po 5 dniach diety (a właściwie po 3 dniach zmiany nawyków żywieniowych) moja waga spadła o całe 2 kilogramy! Nie spodziewałam się tego zupełnie i nabrałam ochoty na więcej :).  Już nawet jedzenie bez odrobiny tłuszczu zaczęło mi bardziej smakować :). Dostałam od siostry listę dietetycznych przepisów, które z chęcią wypróbuję.

Na kolację wybrałam się do siostry, która przygotowała dla mnie pyszny, aromatyczny i rozgrzewający krem z dyni, pomidorów i pora. Miał lekko pikantny smak, który (mam nadzieję) dodatkowo pobudził mój metabolizm. Tego mi było trzeba, bo strasznie stęskniłam się za zupami.

Na jutro dostałam od siostry cały zestaw wałówki, tj. sałatkę warzywną z tuńczykiem oraz pstrąga duszonego.

Czuję się nadzwyczaj dobrze, bóle głowy ustąpiły. Mam dużo energii, żeby samodzielnie przygotowywać posiłki (niestety moja teściowa nie umie dietetycznie gotować i cały ten trud spadł na mnie).

Dzień 6 (czwartek)

Na obiad zjadłam jedzonko od siostry (jak wyżej). Na kolację warzywa duszone na patelni. Pełna optymizmu spoglądam na wagę, ale niestety pokazuje ona w dalszym ciągu -2kg (a myślałam, ze codziennie zrzucę 1 kg – to by mnie usatysfakcjonowało po 21 dniach kuracji). Niemniej jednak i tak jest to dobry wynik, większość kuracjuszy zrzuca dopiero kilgoramy w drugim, a niektórzy nawet w trzecim tygodniu kuracji.

Tak więc brnę dalej :).

Dzień 7 (piątek)

W dalszym ciągu nie odczuwam głodu, dieta przychodzi mi lekko i przyjemnie. Jedzenie trochę jednostajne, ale mam nadzieję, że sukcesy będą warte poświęcenia

Dzień 8 (sobota)

Dziś się zmierzyłam. I okazuje się, że mam po 2 cm mniej w udach i w talii. Chyba „dwójka” to moja szczęśliwa liczba :). Choć nie ukrywam, że wolałabym więcej centymetrów i kilogramów stracić, ale przecież jestem dopiero na początku drogi. Niemniej jednak sam fakt, że nie czuję głodu i chęci podjadania między posiłkami, jest dla mnie największym sukcesem :).

Dzień 9 (niedziela)

Mimo, iż lubię warzywa, to jedzenie wydaje mi się zbyt monotonne. Siostra mogłaby częściej dla mnie gotować, bo nie chce mi się przygotowywać posiłków. Ale trwam w swoim postanowieniu, bo widzę pierwsze rezultaty. Co najlepsze, bez odrobiny sportu.

Dzień 10 (poniedziałek)

Mimo, że zalecane jest picie 500 ml Daily (to taki witaminowy shake, który piję zamiast śniadania, dzięki czemu do południa nie czuję głodu), to jest on tak gęsty i sycący, że udaje mi się wypić tylko 1 szklankę (czyli połowę zalecanej ilości), Mimo wszystko głodu brak :). Na obiad moja ulubiona sałata z pomidorem i pieczone bez tłuszczu chude mięsko. Po południu – niesłodki owoc (dzisiaj jabłko).

Dzień 11 (wtorek)

Waga pokazuje -3 kg. Muszę przyznać, że spadek jest dosyć powolny, ale pocieszam się, że najlepsze rezultaty są po 3 tygodniach. Niemniej jednak odczuwam lekki spadek motywacji. Muszę zadzwonić do siostry, żeby mnie odpowiednio zmotywowała!

Dzień 12 (środa)

Najgorzej przychodzi mi samodzielne przygotowywanie jedzenia. Sama dieta jest lekka i przyjemna, trzymam się jej zasad i dzięki temu czuję się dobrze. Bóle głowy, które miałam 3. i 4 dnia, należą do przeszłości. Piję dużo herbatek i jedną kawę dziennie.

Wieczorem moja córka robiła ciasteczka. Zgadnijcie, ile ich zjadłam?

Bingo – ani jednego :).

Dzień 13 (czwartek)

Spróbowałam dziś Grissini (mogę zjeść 2 szt. dziennie). Bardzo mi smakowały. to taka namiastka chleba, którego smak już dawno zapomniałam, ale za nim nie tęsknię. Jednak strasznie „chodzą za mną” frytki… oj, zjadłabym, oj zjadła….

Dzień 14 (piątek)

Stwierdziłam, że nie mogę już patrzeć na gotowane na parze brokuły. Więc przestałam je robić. Za to chętnie jadam sałatki z pomidorem. Oraz oczywiście aromatyczne i sycące jesienne zupy. Czasami pogryzam w pracy migdałki (między śniadaniem i obiadem), ale nie dlatego, żebym była głodna, ale po prostu muszę coś „mielić” w buzi :).

Waga pokazuje -4 kg rano, ale wieczorem już tylko -3 kg. Mam lekkie spadki motywacji, chociaż kryzysem tego nazwać nie mogę.

Dzień 15 (sobota)

Czuję się lekka i radosna, bo z wielką przyjemnością stwierdzam, że moje dżinsy, w które dotychczas wciskałam się z wielkim trudem, a i tak były napięte jak baranie jaja, w niczym nie przypominają tych sprzed diety… nie tylko w nie weszłam bez problemu, ale i jakoś tak luźno się w nich czułam. Również dresy do sprzątania jakieś dziwnie luźne były. Przez chwilę myślałam, że się rozciągnęły, no ale po chwili dotarło do mnie, że to JA SCHUDŁAM! Uff, na jakiś czas mnie to zmotywuje.

Dzień 16 (niedziela)

Dzisiaj próba pieczenia torta na urodziny moich dzieci. Próba udana, tzn. tort wyszedł, a ja nie spróbowałam ani kawałka :). Sukces przeogromny, zważywszy na fakt, iż nigdy tortów nie piekłam. Nie mówiąc o tym, że nigdy się im nie mogłam oprzeć :). Ale fryteczki to co innego… takie pyszne, chrupiące, ociekające tłuszczem.. no cóż, przyjdzie mi na nie jeszcze poczekać.

Dzień 17 (poniedziałek)

Dzień jak co dzień. Rano shake, do południa 1 pomarańcza, potem lekki obiad. na kolację pyszna zupka.

Waga cały czas pokazuje -4 kg rano i -3 kg wieczorem. cały czas liczę na to, że zacznie bardziej spadać… bo już mi się nie chce samej gotować posiłków :). Siostra mogłaby mnie poratować ciepłą i niskokaloryczną strawą, ale niestety zarobiona jest :(.

Dzień 18 (wtorek)

Dziś znowu warzywa na parze, ale w dalszym ciągu bez brokułów. Czuję się dobrze, mam energię i w dalszym ciągu nie czuję głodu. Czasami wręcz muszę sobie „przypominać” o jedzeniu, bo po prostu o nim nie pamiętam. Dziwne, prawda? jak można zapomnieć o jedzeniu???

Dzień 19 (środa)

Dziś na obiad zjadłam sałatkę z pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką i tuńczykiem. Na podwieczorek jabłko. Wieczorem ugotowałam zupę dyniowo-kalafiorową – będzie też jutro na obiad :).

Jutro mam też zamiar zrobić kolejne pomiary. Oby okazały się one dla mnie motywujące. Trzymajcie kciuki :).

Dzień 20 (czwartek)

Mierzenie okazało się motywujące. Brzuch 3 cm mniej, uda też, ale pupa aż 4 :):):):):):):):)

Okazuje się, że nie tylko kilogramy świadczą o sukcesie w odchudzaniu. Podobno sam tłuszcz waży mało, więc mimo małego spadku wagi, tłuszczu jest o wiele mniej niż przed odchudzaniem. A mięśnie zostają, czego nie można powiedzeić o innych dietach-cud, gdzie traci się 5 kg tygodniowo.

Ja w każdym razie działam dalej!!! Dzięki za trzymanie kciuków i motywację :).

Dzień 21 (piątek)

Już 5 kg mniej :). Teoretycznie mogłabym zakończyć moją kurację, która pozwoliła mi oczyścić mój organizm ze złogów (wierzcie mi lub nie, ale naprawdę to czuję), a przy okazji zrzucić kilka zbędnych kilogramów i pokłady tłuszczu z brzucha, ud i pośladków. Ale postanowiłam, że pociągnę dietę aż do świąt Bożego Narodzenia… To jeszcze około 4 tygodnie, więc mam nadzieję, że gdy zasiądę do wigilijnego stołu, to będzie jakieś 10 kg mnie mniej. Po drodze czeka mnie kilka pokus, jak np. urodziny moich dzieci, dla których zobowiązałam się własnoręcznie upiec torty.

Z tego miejsca dziękuję wszystkim, którzy mi kibicowali, i którym pokazałam, że warto zawalczyć o siebie i podjąć walkę z własnymi słabościami. Muszę przyznać, że przyszło mi to z o wiele większą łatwością, niż początkowo myślałam. Duża w tym zasługa produktów Life Plus, dzięki którym mój oganizm dostał bombę witaminową każdego dnia, a przez to nie odczuwał potrzeby podjadania. Zachęcam każdego do wypróbowania kuracji metabolicznej Life Plus – chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami.

A teraz dowód:

Brzuch wyraźnie się zmniejszył, ramiona wyszczuplały, twarz i uda również. A najważniejsze, że czuję się jak nowo narodzona! To nie koniec mojej walki z nadwagą – o moich dalszych sukcesach będę informować na bieżąco.

Polecam tę dietę z całego serca – jedyne, co na niej tracisz, to zbędne kilogramy!”

Aga po kuracji 2jpgJest jeszcze czas, żeby zdążyć przed latem :).

Więcej informacji tutaj: kuracja metaboliczna 21 dni

Share

Szpinak z pokrzywy :)

Szpinak i pokrzywa – duet idealny?

Jeśli myślicie, że pokrzywa nie jest do jedzenia, się mylicie. To kopalnia witamin i minerałów (więcej o pokrzywie tutaj). Jest od dawna w medycynie ludowej ceniona za m.in wysoką zawartość żelaza. A w połączeniu ze szpinakiem pokrzywa czuje się wyśmienicie:). To istne bomby witaminowe cenione przede wszystkim przez anemików. Rewelacyjnie smakują w duecie. I nie bójcie się – odpowiednio przygotowana pokrzywa nie poparzy Was (wystarczy ją tylko „poddusić” na małym ogniu bądź sparzyć wrzątkiem – wtedy straci swoje właściwości „parzące”, bez szkody dla smaku i walorów odżywczych)

Przepis na szpinak z pokrzywą jest banalnie prosty (tak jak przyrządzenie szpinaku, ale dodajemy do tego pokrzywę). Dla przypomnienia:

2 garście szpinaku
garść pokrzywy
1 cebula
4-5 ząbków czosnku
2 łyżki śmietany lub jogurtu naturalnego 
sól, pieprz do smaku 
szczypta gałki muszkatołowej
olej kokosowy do smażenia

Drobno pokrojoną cebulkę i posiekany czosnek zeszklić na patelni na niewielkiej ilości oleju kokosowego. Następnie dodać umyty szpinak i pokrzywę i dusić na małym ogniu do uzyskania miękkości. Na koniec doprawić solą, pieprzem  gałką muszkatołową oraz zabielić śmietaną lub jogurtem naturalnym. Tak przygotowany szpinak z pokrzywą doskonale smakuje np. z makaronem tagliatelle.

Smacznego!

IMG_0448 IMG_0450

Share

Cała prawda o suplementach diety – z dziennika naturopaty

Problem braku witamin

W dzisiejszych czasach zapotrzebowanie człowieka na składniki odżywcze, tj. witaminy, enzymy, antyoksydanty, minerały itp. znacznie wzrosło ze względu na zanieczyszczenie środowiska, smog, stres, bierne palenie, większe obciążenia umysłowe i fizyczne oraz wiele innych czynników. Wszystko to wymaga większej liczby dostarczanych składników odżywczych niż jest to możliwe poprzez regularne spożywanie posiłków. Równocześnie obserwuje się spadek zawartości odżywczej w wielu produktach spożywczych. I tak na przykład dostępne na rynku pomarańcze, jabłka, szpinak oraz inne warzywa zawierają 60-70% mniej witaminy C niż jeszcze przed 40 laty.  Wyjałowione gleby to efekt wieloletniej intensywnej gospodarki rolnej. Sposób odżywiania oparty w dużej mierze na wysokowartościowych produktach spożywczych z upraw ekologicznych jest godny pochwały, ale niestety niewystarczający. Z doświadczeń naturopatów wynika, iż nawet przy świetnie zbilansowanej diecie (co w praktyce prawie nie występuje), trudne jest pokrycie zapotrzebowania na wszystkie składniki odżywcze. A jeśli dochodzi do naszej diety kawa, herbata, alkohol, jedzenie z dużą zawartością cukrów bądź fast foody, to jest to wręcz niemożliwe.

Ograniczenia pospolitych suplementów

Z powodu wyżej opisanej problematyki na rynku dostępne są obecnie niezliczonej ilości suplementy, które można podzielić na 2 grupy:

  1. Produkty wytwarzane z syntetycznie produkowanych tudzież wyizolowanych sztucznie witamin, minerałów i innych substancji;
  2. Koncentraty naturalnych produktów spożywczych, jak na przykład proszek z zielonego jęczmienia, spirulina, aloes.

Produkty z pierwszej grupy są bardzo ograniczone w swoim działaniu, ponieważ żaden składnik odżywczy nie może przeniknąć do organizmu bez pomocy drugorzędnych, lecz jakże ważnych roślinnych substancji czynnych. I tak na przykład niedobór witaminy C nie zniknie po podaniu wyizolowanej witaminy C, ale po spożyciu owoców cytrusowych już tak. Sama witamina C potrzebuje około 22 kofaktorów (substancji czynnych wspierających wchłanianie), które nie są zawarte w tradycyjnych aptekowych suplementach.

Natomiast suplementy będące skoncentrowanymi produktami żywnościowymi (grupa 2) mogą osiągnąć o wiele lepsze rezultaty. Jednak nawet i te produkty nie są w stanie pokryć szeroko zakrojonego zapotrzebowania naszego organizmu  na składniki odżywcze i dlatego są one również ograniczone w działaniu.

To co robić? Brać suplementy czy nie?

To zależy. Przyjmować należy takie, które zaopatrują organizm we WSZYSTKIE składniki odżywcze, nie obciążając go sztucznymi substancjami wypełniajacymi i wiążącymi „witaminy” do postaci tabletki. Z mojego doświadczenia mogę polecić produkt Daily Biobasic. Produkt ten zaopatruje ludzki organizm we WSZYSTKIE esencjonalne witaminy, enzymy, minerały, mikroelementy, błonnik pokarmowy i dodatkowe wspierające nasze zdrowie roślinne substancje w optymalnych proporcjach.

Daily Biobasic – co to jest?

Daily Biobasic zawiera wyciąg z 38 rodzajów różnych owoców i warzyw, 15 ziół, 9 roślinnych składników oczyszczających jelita oraz kultury probiotycznych bakterii wspierających prawidłową florę bakteryjną.

Daily Biobasic jest bardzo dobrym naturalnym suplementem diety, który składa się wysokojakościowych surowców biologicznych. Produkt ten zaopatruje organizm we wszystkie witaminy, enzymy, mikroelementy, fitoskładniki, esencjonalne kwasy tłuszczowe oraz błonnik, które są niezbędne do zachowania optymalnego zdrowia i wspiera naturalne oczyszczanie organizmu. Ze względu na niesamowitą skuteczność substancji wchodzących w skład preparatu i kompleksowe spektrum witamin daleko wykracza w swoim działaniu poza standardowe suplementy diety i przyczynia się do utrzymania dobrego zdrowia i sił witalnych.

Daily Biobasic – optymalne źródło składników odżywczych

Substancje odżywcze zawarte w Daily Biobasic powiązane są ze wszystkimi kofaktorami, które w kompleksowy sposób wpływają na skuteczność tego preparatu witaminowego. Tak więc jest to optymalny zestaw naturalnych środków odżywczych – jednakże w tak skoncentrowanej formie, której poziomu normalna dieta NIGDY nie osiągnie. Antyoksydanty zawarte w tym preparacie mają idealne proporcje. Dzięki nim chronimy nasz organizm przed stresem oksydacyjnym spowodowanym przez wolne rodniki i zanieczyszczenie środowiska. Daily Biobasic zawiera nasiona babki płesznik, które w procesie obróbki zachowują ekstremalnie dużą powierzchnię, dzięki czemu przyczyniają się w znacznym stopniu do oczyszczania jelita, co jest podstawą naszego zdrowia i dobrego samopoczucia. Kultury probiotycznych bakterii (m. in. L. Salivarius, L. Acidophilus, L. Bifidus i L. Bulgaricus) wspierają tworzenie zdrowej flory jelitowej. Opatentowany składnik Phytozyme – kombinacja fitosubstancji i enzymów roślinnych sprawia, iż składniki odżywcze zawarte w Daily Biobasic są świetnie przez organizm wchłaniane. Minerały i śladowe substancje roślinne pozwalają na odkwaszenie organizmu, bez konieczności sięgania przez niego do zasobów mineralnych zawartych w kościach i tkankach łącznych.

Dlaczego Daily Biobasic działa?

Daily Biobasic składa się z 38 rodzajów owoców i warzyw , 15 ziół, minerałów, nasion babki płesznik, substancji roślinnych, enzymów i probiotycznych kultur bakterii.

Jedna dzienna dawka Daily Biobasic zawiera:

  • tyle witaminy C, ile jest w 5 średniej wielkości pomarańczach
  • tyle witaminy A, ile jest w 600 g marchewki i 1800 g brokułów
  • tyle witaminy E, ile ma 2200 g migdałów
  • tyle niacyny, ile jest w 8 mango lub 1800 g grochu
  • tyle cynku, ile ma 1000 g pestek z dyni
  • tyle kwasu foliowego co 3000 g truskawek

Aby zastąpić miesięczną dawkę Daily Biobasic owocami i warzywami z upraw ekologicznych, trzeba byłoby kupić warzywa i owoce na kwotę ok. 700 PLN. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż substancje zawarte w Daily Biobasic rzeczywiście docierają tam, gdzie powinny, a mianowicie w głąb komórek. Jest to możliwe dzięki opatentowanemu składnikowi Phytozyme, czyli zawartą w preparacie mieszankę fitoskładników i enzymów. Wiele osób, które stosowały w swoim życiu różne suplementy diety twierdzi, że dopiero z Daily Biobasic mają poczucie, że ich oraganizm zaopatrzony jest we wszystkie niezbędne do życia składniki odżywcze. Mieszanka Phytozyme w trakcie trawienia stwarza takie warunki do wchłaniania witamin w organizmie, jakie mamy bezpośrednio po okresie postu bądź oczyszczania organizmu.

Dla porównania: udowodniono, że dzięki Phytozyme zdolność organizmu do wchłaniania substancji z pożywienia wzrasta z 35% do 85%.

Bioenergia z Daily Biobasic

Kompleksowe procesy metaboliczne w organizmie ludzkim zachodzą dzięki sieci swoistych centrów energetycznych. Ta energia życiowa przechodzi za pomocą energii elektrycznej w energię materialną. Naturalne składniki odżywcze zawierają nie tylko niezbędne do życia substancje, ale ale również energię cząsteczkową i elektryczną, dzięki którym możliwe jest optymalne wykorzystanie cennych substancji odżywczych. Bioenergia w produktach spożywczych jest zależna od ich struktury elektronów, która zwykle traci na wartości w procesach suszenia i ekstrakcji. Firma Life Plus w tym zakresie rozwinęła zupełnie nową metodę produkcji, dzięki której koncentraty z warzyw i owoców zawarte w Daily Biobasic wykazują więcej bioenergii niż świeże produkty spożywcze. W skali Bovis suplementy diety Life Plus osiągają wartości 17 000 jednostek.

Oczyszczanie jelita za pomocą Daily Biobasic

Nasiona babki płesznik (Psyllium) zawarte w Daily Biobasic są dzięki unikalnej metodzie przetwarzania na tyle otwarte, że tworzą o wiele większą powierzchnię niż jej standardowe nasiona. Dzięki temu wzrasta naturalna zdolność babki płesznik do związywania substancji toksycznych w procesie trawienia. Razem z kulturami probiotycznych bakterii oraz ziołami nasiona babki płesznik (Psyllium) stwarzają solidne podstawy do utrzymania zdrowej flory jelitowej. Ciężko jest znaleźć na rynku produkt, który jednocześnie dostarcza organizmowi wszelkich niezbędnych składników odżywczych w użytecznej formie, podwyższa pozytywną bioenergię oraz wspiera kompleksowe oczyszczanie jelita.

Dlatego też gorąco polecam Daily Biobasic!

Wskazówki do spożycia

Daily Biobasic powinno się spożywać na pusty żołądek. Po spożyciu odczekać z pierwszym posiłkiem ok 30 minut. 300 do 500 ml wody lub ulubionego soku to wystarczająca ilość płynu dla dziennej dawki 2 miarek (miarkę dostaje się w komplecie od producenta). Soki z marchewki lub ulubione niesłodzone soki owocowe pomogą dopełnić smaku.

Daily Biobasic działa – w przeciwnym wypadku dostajesz zwrot pieniędzy!

Większość osób, które stosują Daily Biobasic zauważają 2 do 3 tygodni znaczne pozytywne działania (więcej energii, jasność umysłu, brak popołudniowego zmęczenia etc.). Ja sama pisząc ten post jestem po 12-godzinnym dniu pracy, a przede mną jutro kolejny maraton :).

Ponieważ producent jest absolutnie pewny skuteczności Daily Biobasic, oferuje on gwarancję pełnego zwrotu kosztów, jeśli nie będziecie zadowoleni z produktu po jego użyciu. Możecie zamówić Daily Biobasic, zużyć całe opakowanie i jeśli produkt was nie usatysfakcjonuje, oddać go z powrotem i otrzymać pełny zwrot pieniędzy! Osobiście nie spotkałam się z żadną osobą będącą niezadowoloną z tego produktu.

W kolejnych postach przedstawię ciekawe przepisy na napoje z Daily Biobasic (ponieważ smak samego preparatu jest kwestią gustu – nie jest on sztucznie dosładzany czy jakkolwiek „upiększany”).

Produkt możesz zamówić tutaj.

daily biobasicPełny skład preparatu znajdziesz pod poniższymi linkami (WARTO PRZECZYTAĆ):

WERSJA ANGIELSKA

https://uk.lifeplus.com/media/pdf/piSheets/UK/4471-PI_EN.pdf#page=1&zoom=100,-124,775

WERSJA NIEMIECKA

https://uk.lifeplus.com/media/pdf/piSheets/UK/4471-PI_DE.pdf

Jeśli jesteś zainteresowany pozyskaniem tego produktu za darmo, skontaktuj się ze mną: monikak20@tlen.pl

 

Share

Antygrypina – naturalny lek na przeziębienie

Jak nie dać się grypie?

Sezon grypowy w pełni. I kiedy już myślałam, że infekcja mnie nie dopadnie, to pewnego wieczoru po prostu w jednej chwili ścięło mnie z nóg. A ponieważ nie jestem zwolenniczką brania leków, postawiłam na naturalne metody. Dziś przedstawię Wam cudowną miksturę zwaną antygrypiną. Jest to połączenie naturalnych składników, z których każdy od wieków wykorzystywany był do leczenia infekcji grypopodobnych. Dodatkową zaletą tego napoju jest to, że jest on niezwykle smaczny.

Jeśli nie wiesz, jak wyleczyć domowym sposobem przeziębienie i grypę, to zachęcam do wypróbowania tej właśnie mikstury. Mnie napój ten postawił na nogi w ciągu 2 dni – bez konieczności odwiedzania lekarza czy zostawiania fortuny w aptece. Co ważne, można go również pić profilaktycznie.

Co potrzebujesz:

1 grejpfrut
1 cytryna
2-3 łyżki miodu
kawałek imbiru starty na tarce
1 ząbek czosnku
cynamon

Grejpfruta obieramy ze skórki i wyciągamy miąższ (razem z pestkami – to ważne!). To samo robimy z cytryną, ale bez pestek. Dodajemy miód, starty imbir, posiekany lub przeciśnięty przez praskę czosnek i posypujemy cynamonem. Całość blendujemy.

Przed spożyciem napój należy podgrzać (do ok. 50 stopni).

A tak oto się prezentuje:

IMG_0256

IMG_0255IMG_0254

Share

Hirudoterapia

Hirudoterapia – leczenie pijawkami (moje doświadczenia)

 

Hirudoterapia to nic innego, jak leczenie pijawkami. Metoda stara jak świat, a w dzisiejszych czasach niejednokrotnie wyszydzana jako medyczna szarlataneria. W niektórych krajach jest jednak metodą leczniczą w medycynie tzw. „konwencjonalnej”. W Polsce stosowana tylko na życzenie w prywatnych gabinetach jako metoda wspomagająca inne terapie lub łagodząca objawy chorobowe. Ja jednak wierzę, że te zwierzątka poprzez regulację ukłądu krążenia są w stanie dotrzeć do przyczyn choroby i skutecznie je wyeliminować. Ich tajemnicą są tzw. hirudozwiązki, będące substancjami leczniczymi. W ślinie pijawek jest ich ponad 100. Związki te przenikają do organizmu człowieka i wywołują szereg zmian biochemicznych. Przekonałam się o tym na własnej skórze.

Na początku mojej przygody z pijawkami byłam nieco sceptycznie nastawiona na ten rodzaj leczenia. Ale w końcu sama się na to zdecydowałam :). Lecznicze działanie pijawek odczułam już po pierwszym zabiegu. Moja miesiączka była bezbolesna, podczas gdy wcześniejsze menstruacje sprawiały, że z bólu traciłam przytomność. Kolejne miesiączki również przebiegały bez problemów. Myślę, że pijawki w dużym stopniu się do tego przyczyniły. Cieszę się, że znalazłam w 100% naturalny sposób na moje schorzenia.

Skuteczność hirudoterapii zależy w dużym stopniu od profesjonalizmu hirudoterapeutów. Ja spotkałam na swojej drodze wspaniałych ludzi, o dużej wiedzy na temat zdrowia i ogromnym doświadczeniu. Gorąco polecam ich gabinet w Zielonej Górze (http://www.pijawki.net.pl/) – tam macie pewność, że jesteście w dobrych rękach. Profesjonalizm czuć na każdym kroku, a skuteczność mojej terapii została potwierdzona badaniami.

Zachęcam Was do pokonania obrzydzenia – naprawdę warto, bo ilość schorzeń, jakie są w stanie poknać pijawki, jest naprawdę ogromna – poniżej lista wskazań do hirudoterapii.

LISTA OBJAWÓW CHOROBOWYCH I SCHORZEŃ, w których stosowanie pijawek ma korzystny wpływ leczniczy:

Choroby naczyniowe

  • choroba niedokrwienna serca
  • zapalenie mięśnia sercowego
  • stan przed i po zawale mięśnia sercowego
  • nadciśnienie tętnicze
  • migrena
  • żylaki kończyn dolnych
  • zakrzepowe zapalenie żył
  • owrzodzenia troficzne
  • zastój w naczyniach limfatycznych
  • dystonia neurowegetatywna
  • początkowe stadia miażdżycy tętnic

Choroby układu ruchu

  • choroba reumatyczna
  • choroba zwyrodnieniowa stawów i kości
  • zapalenie stawów
  • przykurcze w zakresie kończyn i szyi
  • krwiaki pourazowe

Choroby neurologiczne

  • encefalopatia nadciśnieniowa
  • niedowłady i zespoły uciskowe nerwów obwodowych
  • objawy wstrząśnienia i stłuczenia mózgu
  • choroba Parkinsona i Alzheimera
  • neuralgia nerwu twarzowego i trójdzielnego
  • mózgowe porażenia dziecięce

Choroby ginekologiczne

  • zapalenie przydatków
  • policystyczność jajników
  • bezpłodność
  • fibro mięśniaki i fibro gruczolaki macicy
  • zespół bolesnego miesiączkowania
  • zapalenie gruczołu piersiowego i gruczołu Bartholiniego
  • łagodzenie objawów menopauzy
  • zapalenie błony śluzowej pochwy i macicy

Choroby przewodu pokarmowego

  • zapalenie błony śluzowej żołądka i dwunastnicy
  • zapalenie pęcherzyka żółciowego
  • zapalenie trzustki
  • przewlekłe zapalenie wątroby
  • zapalenie okrężnicy
  • przewlekły wrzód żołądka oraz dwunastnicy
  • hemoroidy

Choroby urologiczne

  • nadciśnienie nerko pochodne
  • zapalenie pęcherza moczowego
  • gruczolak ( nie gruczolakorak) prostaty
  • objawy przewlekłej niewydolności nerkowej
  • naczyniopochodne zaburzenia potencji

Choroby układu oddechowego

  • astma oskrzelowa
  • przewlekłe zapalenie oskrzeli
  • rozedma płucna
  • przewlekła zakrzepica płucna

Choroby otolaryngologiczne

  • ostre i chroniczne zapalenie nerwu usznego
  • ostre i chroniczne zapalenie ucha
  • zapalenie zatok
  • zapalenie zatok czołowych
  • zapalenie komórek sitowych

Oftalmologia

  • proces zapalny dróg naczyniowych oka
  • jaskra
  • krwiaki pourazowe gałki ocznej

Choroby dermatologiczne

  • ospa wietrzna i półpasiec
  • łuszczyca
  • niektóre kolagenozy
  • zapalenie skóry i tkanki podskórnej w wielu chorobach
  • alergie skórne
  • krwiaki podskórne
  • blizny skórne nie koloidowe

Choroby stomatologiczne

  • zapalenie dziąseł i przydząseł
  • zapalenie miazgi zęba
  • krwiaki w zakresie jamy ustnej
  • zapalenie ślinianek

Chirurgia ręki i chirurgia plastyczna

  • amputacje i replantacje
  • płaty skórne wolne i uszypułowane
  • krwiaki i obrzęki pourazowe
  • zakrzepica pooperacyjna tętnicza i żylna
  • zapalenie tkanki podskórnej
  • zakrzepowe zapalenia żył
  • zaburzenia reinerwacji nerwów obwodowych
  • zespoły uciskowe nerwów obwodowych
Share

Jak zrobić naturalny antyperspirant – bez szkodliwego aluminium

Przepis na naturalny antyperspirant

W tym wpisie chciałabym zachęcić Was do korzystania z naturalnych kosmetyków. Przyznam, że do niedawna byłam chyba najgorliwszą na świecie zwolenniczką antyperspirantów wszelkiej maści, dopóki nie uzmysłowiłam sobie, jak ogromne szkody w organizmie mogą poczynić metale ciężkie, a tych w antyperspirantach nie brakuje. Większość z nich posiada w swoim składzie groźne związki aluminium, które według wielu badań sa odpowiedzialne za rozwój komórek rakowych. Dopóki nie wypróbowałam naturalnego, tj. zrobionego przez siebie antyperspirantu (a uwierzcie mi, była to długa droga, zanim zdecydowałam się taki „kosmetyk” w ogóle wypróbować), byłam święcie przekonana, że tylko zakupiony w drogerii kosmetyk jest w stanie zagwarantować mi 100% ochronę przez poceniem. Jakie było więc moje zdziwienie, gdy po wypróbowaniu zrobionego przeze mnie antyperspirantu okazało się, że chroni mnie on równie skutecznie co naszpikowany chemią antyperspirant z drogerii.

Poniżej tylko kilka zalet stosowania naturalnego antyperspirantu:

  1. jest tani – koszt jego wyprodukowania to ok. 1-2 zł;
  2. nie pozostawia nieestetycznych białych plam na ubraniu
  3. nie niszczy ubrań, tj. po praniu nie pozostawia na ciuchach brzydkiego żółtego bądź szarego nalotu
  4. jest w 100% naturalny, tj. bez szkodliwych, rakotwórczych związków aluminium
  5. jest bardzo wydajny – jeden słoiczek starcza na ok. 2-3 miesiące codziennego użytkowania
  6. jest łatwy i szybki w przygotowaniu (czas przygotowania: ok. 2 minuty)
  7. chroni wg mnie tak samo dobrze jak antyperspirant w drogerii
  8. ty decydujesz, jak pachnie – dodając swoje ulubione olejki eteryczne

 

A oto przepis:

  • 5 łyżek sody oczyszczonej
  • 1,5 łyżki wody utlenionej
  • 3 łyżki oleju kokosowego
  • opcjonalnie: kilka kropel ulubionego olejku eterycznego
img_0162
Składniki potrzebne do wykonania naturalnego antyperspirantu (opcjonalnie:  ulubiony olejek eteryczny)

 

Olej kokosowy należy lekko podgrać, aż będzie miał konsystencję płynną. W miseczce wymieszać sodę z wodą utlenioną, następnie dodać płynny olej kokosowy i wedle uznania dodać kilka kropel aromatycznego olejku. Całość wymieszać i przelać do słoiczka. Nie przejmujcie się, jeśli na początku Wasz antyperspirant jest zbyt płynny – w ciągu kilku godzin olej kokosowy stężeje, a wasz antyperspirant uzyska piękną stałą konsystencję. Aplikacja preparatu: palcami na umytą i osuszoną skórę.

Tak oto prezentuje się mój własnoręcznie zrobiony antyperspirant. Czas przygotowania: 2 min :).

img_0159

 

Share